W czwartkowy wieczór, 28 listopada, odbyło się w Mysłowickim Ośrodku Kultury spotkanie z kolejnym wyjątkowym gościem. Tym razem był nim Aleksander Matusiński, jeden z wybitnych trenerów młodego pokolenia w polskim sporcie i zarazem mysłowiczanin.
– Wielki trener, młody człowiek, ale już wielki trener z wielkimi osiągnięciami. Pierwsze skojarzenie to jest oczywiście Justyna Święty i nasza sztafeta fantastyczna 4×400 m – mówi Tadeusz Musioł, prowadzący spotkanie dziennikarz Polskiego Radia Katowice.
Oczywiście nie mogło się obyć bez pytania o to, w czym tkwi sekret tego sukcesu. – Gdyby nie ta ciężka praca, bo talent pewnie też jest potrzebny, ale w przypadku zawodnika ten talent może mieć zdecydowanie większe znaczenie. W przypadku trenera ten talent musi być poparty ogromną pracą. To się buduje latami, to nie jest tak, że trener zyskał Justynę Święty i po miesiącu zaufała mu bezgranicznie. Teraz jest to już do tego stopnia wszystko wypracowane, że gdy ktoś powie, że będzie szkolił cię Matusiński, to ta osoba powie „łał” – dodaje Tadeusz Musioł.Co na to pytanie odpowiada sam trener?
– Po pierwsze od dziecka kochałem sport. Zawsze się interesowałem, oglądałem igrzyska, różne dyscypliny. Po drugie byłem dobry w bieganiu. Pan Szendera, który tutaj jest też na spotkaniu, wiele zrobił dla lekkiej atletyki w Mysłowicach. Ściągnął mnie do sekcji, przywoził mnie na treningi, więc myślę, że to są te rzeczy, które rozpoczęły moją karierę. Następnie pojawili się pierwsi zawodnicy, którzy pojechali na mistrzostwa świata, Europy, była to m.in. moja żona – mówi trener Matusiński.
Trenerską przygodę w kadrze narodowej rozpoczął w 2006 r. Jak sam mówi, poprzeczki stawiał sobie coraz wyżej. Wraz z zawodniczkami zdobywał medale w zawodach coraz większej rangi. Dziś jest uważany za jednego z najlepszych polskich trenerów sportowych, a „aniołki Matusińskiego” to sportowa elita, której sukcesy przekładają się na zainteresowanie tą dyscypliną w Polsce.
– Popularność w ogóle i lekkiej atletyki, i sportu w Polsce jest coraz większa. Myślę, że przyczyniają się do tego „aniołki Matusińskiego”. Zwłaszcza chociażby Justyna Święty, która rok temu w plebiscycie na najlepszego sportowca w Polsce zajęła czwarte miejsce, ustępując Stochowi, Kubiakowi i Kurkowi – wylicza Aleksander Matusiński.
Pan Aleksander nie ukrywa, że chciałby, aby Mysłowice tworzyły dobre warunki do trenowania dla młodych zawodników.
– Chciałbym, żeby był stadion. Żeby tutaj ta sekcja kwitła. Stąd wychodzą naprawdę wielcy mistrzowie. Fajną robotę robi i pan Wiesław Ziarko, i pan Józef Szendera, MOSiR Mysłowice, którzy organizują biegi. Tam jest kilkuset uczestników i naprawdę super przyjść na te zawody i popatrzeć, jak te dzieciaki biegają. Talenty na pewno są, tylko żeby one później chciały trenować i żeby stworzyć im warunki do treningu – dodaje Aleksander Matusiński.
Trener nie zwalnia tempa i na najbliższe miesiące stawia sobie najwyższe cele sportowe.
– To na pewno są igrzyska olimpijskie. Od igrzysk w Rio myślimy tylko o medalu, myślimy tylko o Tokio. Po drodze są jeszcze mistrzostwa świata halowe. Nie wiem, czy nie pojedziemy tam w okrojonym składzie, ponieważ ten sezon był bardzo długi – zdradza.
materiały: ITVM
[gallery ids="17422,17423,17424,17425,17426,17427"]